Sytuacja bardzo niecodzienna ponieważ po całej gamie słuchawek dynamicznych, planarnych, elektrostatyczych, armaturowych i hybrydowych w różnych konfiguracjach w moje ręce trafiły słuchawki nie posiadające żadnego z wymienionych przetworników. Cóż więc takiego siedzi w HEDDphone One? Ano siedzi przetwornik o nazwie Air Motion Transformer, a w skrócie AMT. Nie jest to co prawda nowość na skalę światową ponieważ bywa on stosowany w kolumnach, a i bywał nawet w słuchawkach jednak niezmiernie rzadko. Kolejną zaskakującą rzeczą jest to iż nie jest on jedynie tweeterem tak jak zazwyczaj, a pełni on rolę przetwornika pełnozakresowego. Sam przetwornik AMT jak i zasada jego działania to moim zdaniem fascynująca technologia, a jeszcze ciekawsze są jego soniczne właściwości.
Wygląd, budowa i akcesoria:
Ogromne pudełko, w którym słuchawki mieszczą się z dużym zapasem w odpowiednio dociętej piance.
Wielkość pudełka sugeruje sporą zawartość niestety oprócz słuchawek otrzymujemy jedynie odpinany kabel zakończony wtyczką 6,3mm i złączami mini xlr.
Słuchawki z wyglądu prezentują się ładnie i elegancko bez specjalnych udziwnień. Wykonane są bardzo solidnie. Co prawda oprócz metalu również z wykorzystaniem sporej ilości tworzywa sztucznego, ale wysokiej jakości i przyjemnego w dotyku tak, że nic nie skrzypi ani nie budzi wątpliwości co do wytrzymałości. Konstrukcyjnie HEDDy nie kojarzą mi się z czymś luksusowym, ale solidnym i to tak po niemiecku, to już jak najbardziej. Na owe odczucie ma wpływ również, niestety ogromna waga słuchawek. Ważą one bowiem, aż 718 gramów co czyni je bez dwóch zdań najcięższymi słuchawkami z jakimi miałem do czynienia i to ze sporym zapasem. Sam, nie jestem ułomkiem i śniadania zdecydowanie dojadam przez co sama ich masa podczas użytkowania, aż tak mnie nie raziła, gorzej natomiast z jej rozłożeniem. Pałąk pomimo grubego obicia miękkim materiałem jest dosyć wąski i mniej więcej po godzinie lub dwóch słuchania musiałem robić sobie przerwę z uwagi na ucisk na czubku głowy. Lepszym rozwiązaniem była by tutaj raczej szeroka opaska gwarantująca rozkład masy na większej powierzchni. Kolejnym elementem, który budzi moje zastrzeżenia jest wielkość pałąka. W innych słuchawkach zazwyczaj pasuje na mnie połowa skali rozsunięcia natomiast w HEDDphonach idealna okazała się wielkość największa. Oznacza to, iż dla osób z większymi głowami będą one zwyczajnie za małe. Pady natomiast są już bardzo duże, głębokie i z miękkiego materiału. Cechą charakterystyczną, na którą zwróciłem uwagę jest słyszalny szelest przetwornika podczas zakładania słuchawek. W słuchawkach Stax ten fenomen określany jest potocznie angielskim mianem "stax fart". Nie jest to nic szkodliwego, są to po prostu naprężenia cieniutkiego przetwornika wywołane ruchem powietrza podczas uszczelniania się padów do głowy. W porównaniu do Stax'ów jest on jednak bardzo cichy. Po jakimś czasie obcowania z HEDDphonami zacząłem go wręcz automatycznie ignorować i szczerze mówiąc to mało co, a zapomniałbym nawet o tym wspomnieć w recenzji. Dołączony kabel sprawia średnie wrażenie, przynajmniej jeśli chodzi o wygląd i użytkowanie. Dość sztywne, choć niezbyt grube druty w oplocie lubią się poplątać. Dźwiękowo jednak nie mam mu nic do zarzucenia ponieważ pasuje swoim charakterem do HEDDów bardzo dobrze.
Wypadało by również wspomnieć co to ten cały Air Motion Transformer. Otóż jest to przetwornik zbudowany z cienkiej folii która została pozwijana do postaci harmonijki. Dzięki temu bardzo duża powierzchnia membrany zajmuje w gruncie rzeczy mało miejsca. Membrana następnie zamiast poruszać się tak jak w innych przetwornikach na boki, jest ściskana, a dźwięk jest dosłownie wystrzeliwany prosto z fałdek przetwornika. Sam ruch przetwornika jest bardzo niewielki, ale przez samą zasadę funkcjonowania, powietrze które go opuszcza posiada nawet pięć razy większą prędkość niż sam przetwornik. Sama membrana jest bardzo cienka i lekka dzięki czemu reaguje na sygnały niesamowicie szybko pomimo posiadania dużej powierzchni. Bardzo zmyślne rozwiązanie, które najwięcej wspólnego ma z przetwornikiem elektrostatycznym. W porównaniu jednak do słuchawek elektrostatycznych HEDDy wyposażone w przetwornik AMT nie wymagają do działania specjalnego wzmacniacza. Co prawda swoje wymagania prądowe również posiadają, bo ze względu na stosunkowo niską skuteczność, mocny wzmacniacz stacjonarny czy też dac/amp ze sporym zapasem mocy jest tutaj w zasadzie przymusowy. Jeszcze kilka lat temu byłby to spory minus, ale całe szczęście takowe wzmacniacze da się w dzisiejszych czasach kupić już w bardzo przystępnych pieniądzach. Sprawdzałem też jak poradzą sobie z odtwarzaczami przenośnymi i efekty były lepsze niż się spodziewałem tym nie mniej traktowałbym takie połączenia bardziej jako awaryjne niż docelowe. Krótko mówiąc da się, ale nie jako główny napęd gdyż czuć niedostatki kontroli, a i braknąć może nawet samej skali głośności.
Brzmienie:
HEDDphony są słuchawkami bardzo trudnymi w opisie z tego względu, że grają w sposób normalny, mało kontrowersyjny, prawdziwy i realistyczny. Niejako nie wchodzą w paradę muzyce i sprawiają, że to właśnie ona staje się gwiazdą. Same usuwają się w cień i znikają. Tylko najlepszy sprzęt audio to potrafi. HEDDy stawiają na jakość, a nie ilość. Nie oczarują ekspresją, ale jakością i wyważeniem każdego elementu już tak. Czyste, wierne, szybkie i super dokładne oraz powalająco przejrzyste. Nie są przy tym wcale specjalnie jasne ani chude. Nie brakuje im ciała, mięsa, ani tłuszczu. Pomimo ekstra szczegółowości kompletnie nie czuć od nich żadnych zapędów do bycia klinicznymi czy nadmiernie technicznymi. Neutralne, kulturalne i nawet ociupinkę powściągliwe. Ilość detali przeogromna czym mogą spokojnie stawać w szranki z najlepszymi w tym temacie, ale ta cała detaliza nie jest przytłaczająca z uwagi na to, że tymi szczegółami zupełnie nie epatują. Nic się przed nimi nie ukryje, ale wyraźnie czuć kulturę i spokój przy ich dostarczaniu. W przeciwieństwie do innych słuchawek zazwyczaj jest to powiązane z jakimś docieplaniem, wygładzaniem i dosładzaniem, a HEDDy obywają się bez tego. Jest neutralnie, ale i naturalnie. Krawędzie są pełne, ba nawet obfitsze niż to co uważam za całkiem neutralne. Dociążenie przekrojowo tak samo konkretne w każdym paśmie. Nie są to słuchawki grające jak się to mówi bogato i przysadziście, ale nie ma tutaj braków ciała czy fizyczności i co rzadko spotykane ten opis pasuje do całego pasma od dołu do samej góry. Bezbłędnie potrafią poradzić sobie z gitarową ścianą dźwięku jak i z najsubtelniejszymi niuansami z muzyki klasycznej. Grają zdecydowanie do słuchacza i z należną werwą. Balans tonalny do najbardziej porywających nie należy, ale sposób dostarczania dźwięku sprawia iż muzyka jest bardzo odczuwalna mimo, że wcale nie okazuje się ubarwiona i umilona.
Bas dobrej jakości. Jest go subiektywnie, zaskakująco dużo i nie jest on jeszcze podbity, a celuje w bycie neutralnym i wiernym. Jeśli chodzi o charakter to zaliczyłbym go do raczej czystego, dobrze kontrolowanego i nad wyraz szybkiego, ale jednak mimo wszystko najbardziej przypominającego mi bas z przetwornika dynamicznego. Mamy tutaj więc nadal odpowiednią ilość ciepła, brak utwardzenia a nawet delikatną miękkość. Impakt może nie najlepszy jaki słyszalem, ale bardzo dobry i mocno satysfakcjonujący. Piętą achillesową wielu konstrukcji otwartych opartych na przetworniku dynamicznym jest zauważalny spadek obecności basu najniższego. Słuchawki planarne radzą sobie za to wręcz wzorowo oferując nierzadko idealną liniowość. Gdzie w takim przypadki wpasowują się HEDDy? Okazuje się że bliżej planarów ponieważ zejście jest odczuwalne, aż do samego dołu chociaż z malutkim zastrzeżeniem że jednak najniższe pomruki są ociupinkę mniej odczuwalne niż w modelowych planarach. Nie zmienia to jednak faktu iż tąpnięcia są jak najbardziej odczuwalne czego w otwartych dynamikach doświadczyć często zwyczajnie się nie da. Mamy tutaj więc bas przypominający taki z dynamika tyle, że z zejściem z planara i do tego impakt, którego nie powstydziła by się żadna z tych technologii. Zaskakujące bo gdybym miał się z kimś założyć przed odsłuchem to bym obstawiał, że bas wypadnie najsłabiej skoro przetworniki AMT w kolumnach stosowane są do reprodukcji jedynie wyższych rejestrów. Tak czy inaczej, impakt i precyzję basu słyszałem lepszą, ale na to co tutaj mamy naprawdę nie ma co narzekać. Całościowo jeszcze idealnie i wzorowo nie jest, ale szkolna piątka już się należy i to bez żadnej łaski. Czy można oczekiwać większej ilości basu? Pewnie, ale wtedy nie ma sensu interesować się słuchawkami, które za założenia mają być neutralne. Tutaj nadal tak jest, ale subiektywnie mam wrażenie, że to już zdecydowanie górna granica tego określenia i cokolwiek więcej trzeba by już nazwać basem podbitym.
Na średnicy wokale bardzo wyraźne, ale nie narzucające się. Wkomponowane są pomiędzy inne instrumenty, więc pomimo tego że HEDDy grają raczej blisko to nie odczuwam tutaj jakiejś specjalnej dozy intymności. Średnica zdecydowanie nie jest również na diecie wegańskiej. Mamy tu ciało, mięso, wagę i dosadność tyle, że z ponadprzeciętną precyzją, popisowym skupieniem i czystością. HEDDy Nie mają problemu z wygenerowaniem masywnej ściany dźwięku jednocześnie bez utraty separacji, definicji i kontroli składowych tejże ściany. Niezmiernie imponująca cecha jako że nadal są to słuchawki należące do grupy słuchawek neutralnych i super szczegółowych. Odrobinę złagodzono wyższą średnicę, ale w bardzo wąskim zakresie. Nieco przez to osłabiono atak, tak że nie są to najbardziej zadziornie grające słuchawki, ale taki perkusyjny werbel nadal może poszczycić się atakiem nie od parady. Sprzyja to też brakowi nadmiernej ofensywności, tym nie mniej jak ktoś oczekuje skrajnego i mrożącego krew w żyłach ataku to da się to mocniej odczuć niż w HEDDach. Nie chcę też zostać źle zrozumianym. To nie są słuchawki łagodne, ani zrelaksowane, jedynie ogólny charakter może sprawiać wrażenie iż nie wybaczają one błędów co w obejściu okazuje się być absolutną nieprawdą. Jest bez dwóch zdań super szczegółowo, jest bardzo blisko do muzyki, ale jednak pozostawiają ociupinkę marginesu bezpieczeństwa przez co przy całej swojej wiernej naturze czuć iż są kulturalne i bezkonfliktowe. To typ, o którym wiesz że jak zajdziesz mu za skórę to może się to dla Ciebie źle skończyć, ale sam z siebie nie dąży do zwady i nie zaatakuje nie sprowokowany. Posiadają więc nie lada temperament nad którym potrafią zapanować bez szkód dla otoczenia i Twoich uszu.
Wysokie tony fenomenalne. Uber precyzyjne, czyste, wyśmienicie, skrupulatnie, wręcz jubilersko obrobione bez żadnych ostrych krawędzi. Mocno dociążone, namacalne i super przyjemne w odbiorze choć nadal z sensacyjną wyrazistością. W ciężkiej muzyce elektronicznej robią robotę jak mało co. Sprawiają, że wątpliwej jakości sample które często potrafią zabrzmieć obcesowo i nieprzyjemnie tutaj są po prostu efektowną składową kompletnego przedstawienia. Posiadają tak samo jak i bas swoisty impakt i zwartość czym zaznaczają swoją fizyczną obecność. Jest to nieco inny rodzaj oddania sopranów niż ma to miejsce w elektrostatach, ale nie mogę powiedzieć aby był gorszy. W elektrostatach lepiej oddane są subtelności i delikatności natomiast w HEDDach bardziej czuć fizyczną wagę. To co je łączy to czystość, gładkość oraz niesłychana wyrazistość. To czy lepiej robi to przetwornik AMT czy elektrostatyczny to kwestia dyskusyjna natomiast bezdyskusyjnie AMT oddaje je lepiej od wszystkich słuchawek planarnych i dynamicznych jakie znam. Owszem zdarzają się równie szczegółowe soprany w dynamikach, ale nie są one wtedy tak przyjazne i prędzej można je nazwać mocno już ofensywnymi. W planarach, które słyszałem natomiast brakuje tak wysokiej szczegółowości. Swoją drogą zabawne iż są to jedne z najlepszych słuchawek pod kątem jakości wysokich tonów, a wcale się ich ilością specjalnie nie przechwalają. Soprany, owszem błyszczą, ale nigdy nie oślepiają. Nie próbują skraść widowiska jedynie biorą w nim czynny udział. Pomimo iż czuć niebotyczne ilości powietrza nie czuje tutaj rozjaśnienia co sugeruje mi iż duża część energii została zawarta w częstotliwościach ultrasonicznych. Owe powietrze nie jest ani zimne, ani ciepłe, to bardziej temperatura pokojowa. Ponadto wysokie tony są bardzo różnorodne, potrafiące oddać zarówno mocniejsze talerze perkusyjne jak i subtelne dotknięcia trójkąta do tego stopnia, że każde z nich wydaje się wyjątkowe i unikatowe. Jako pokaz możliwości sugeruję nagranie Xploding Plastix - A Rogue Friend Is A Wild Beast - zwłaszcza drugą jego połowę. Jak słyszało się to na elektrostatach to potem każde słuchawki brzmią tam jednostajnie, komputerowo, sztucznie i nieimponująco. HEDDy to pierwsze słuchawki nie elektrostatyczne, które dotrzymują im tutaj kroku. Doprawdy niesamowite.
HEDDphony generują bardzo wyraźny obraz wcale przy tym nie odchudzając krawędzi co budzi mój podziw. Sporo słuchawek ucieka się właśnie do używania cieńszych pędzelków do wyostrzania i odseparowywania od siebie muzycznych elementów, a HEDD'y potrafią bez specjalnych ceregieli ogarnąć to przy pomocy pełnowymiarowych i pełnokrwistych kształów, które w dodatku pomimo swoich gabarytów pojawiają się, poruszają i znikają nadwyraz zwinnie, ale w żadnym razie nazbyt pośpiesznie. Posiadają zapas czasu, przez co nie skracają wybrzmień. Wybrzmiewanie nie jest również przedłużane, a więc nie jest to jeszcze granie bogate, ale odpowiedniego zawieszenia wibracji w powietrzu też im odmówić nie można. Tak więc, pomimo fenomenalnej szybkości nie sprawiają wrażenia grających technicznie czy analitycznie. Detale owszem są, widoczne jak na dłoni jednak oddane w dość łatwy i bez wysiłkowy sposób. Są intensywne, ale w taki pozytywny, bardzo angażujący i muzykalny sposób. Można je jednak, nadal spokojnie wykorzystywać w roli słuchawek analitycznych ponieważ pokazują całą prawdę z nagrania tyle, że przychodzi im to z taką łatwością i w tak niekrytyczny sposób, że wręcz redefiniują znaczenie słowa analityczny. Nie epatują szczegółami pomimo, że są to jedne z najbardziej szczegółowych słuchawek na rynku. Jeśli na HEDDphonach coś brzmi deczko ostro to znaczy że dany feler na słuchawkach klasycznie analitycznych dosłownie potnie nas na małe kawałeczki i posypie dodatkowo solą. Tutaj, nic takiego nie ma miejsca i nic nie przeszkodzi nam w czerpaniu pełnej radości z muzyki bez względu na poziom wydania czy gatunek muzyczny. Są zupełnie niewybredne jeśli chodzi o gatunki i jakość nagrań. Oczywiście mocno reaguję na materiał i tor jednak nie w sposób przykry. Tutaj słychać, że coś nie gra jednak nie ma to wpływu na ogólny odbiór danego utworu. Powiem więcej, HEDDphony nie tyle wygładzają ostrości, one je uszlachetniają zamiast akcentować niedomagania. Potrafią ostro i cyfrowo brzmiące nagrania mocno doczłowieczyć i uprzyjemnić ich odbiór bez ingerencji w oryginalny zamysł twórcy. HEDDphone to bardzo zręczny w swoim fachu krasomówca. Potrafią przekazać prawdę, a ta ma to siebie że czasami może być bolesna i przykra tyle że HEDDy potrafią tak umiejętnie zestawić ze sobą słowa i przekazać najszczerszą prawdę w sposób łatwy do przyswojenia i zaakceptowania.
Dość specyficznie budują przestrzeń. Siedzimy bardzo blisko muzyków na scenie, tyle że nie są oni rozmieszczeni przed nami tylko bardziej z lewej i prawej strony. Pierwszy plan który zazwyczaj znajduje się przed słuchaczem tutaj znajduje się bardzo blisko naszej twarzy i prawie wcale nie rozciąga się w głąb. Można w pierwszej chwili odnieść wrażenie że HEDDy grają wewnątrz naszej głowy lecz zbyt dużo dzieje się poza nią z obydwu stron sceny, aby taką tezę podtrzymać. Charakter jest jak najbardziej otwarty jednak nie ma tutaj trójwymiarowej sceny, z poszczególnymi źródłami rozstawionymi na niej warstwami. Przestrzeń wielkościowo jest duża jednak rozciąga się ona jedynie na boki i tak jak wspominałem mało w głąb i przez tę specyfikę może być odbierana na różny sposób. Można też mieć obiekcje co do holografii ponieważ ze względu na to iż niewiele dzieje się przed słuchaczem trudniej tutaj "zobaczyć" muzyczny krajobraz. Słychać i czuć fizyczną obecność bardziej niż w nie jednych nawet o wiele droższych konstrukcjach, jedynie zobaczyć to poukładane na trójwymiarowej scenie jakoś trudniej.
Tak grają ze wzmacniaczem tranzystorowym, ale sprawdziłem również jak wypadają z wzmacniaczem hybrydowym. HEDDom zmniejszyła się przestrzeń wszerz, ale nieco lepiej oddana została głębia. Nie była to ogromna zmiana na poziomie niebo, a ziemia ale jednak poprawa tego aspektu nastąpiła. Przy okazji całościowo HEDDy mocniej się nasyciły, pogrubiły, zaokrągliły czyli ogólnie ociepliły. Wypchnięta została do przodu też nieco średnica i przybliżyły się wokale. Nieco osłabił się bas najniższy, ale w zamian mocniej zaznaczył się bas średni bardzo przyjemnie wybijający rytm. Ogólny atak i impakt stały się bardziej miękkie i nie aż tak odczuwalne, ale za to bardzo relaksujące. Krótko mówiąc lampy to bardzo dobry kierunek dla HEDDów jeśli chcemy je ubarwić i nasycić. Tym nie mniej z mocnego tranzystora grają już pierwszorzędnie i żadnego dodatkowego nasycania moim zdaniem nie wymagają. Z tranzystorem są bardziej intensywne i dramatyczne, a z hybrydowym po prostu słodsze. Bardzo ochoczo, przyjaźnie i nie wybrednie reagują na zmiany w torze przez co dobieranie sprzętu towarzyszącego to tutaj bardziej przyjemność niż smutna konieczność.
Osoby które oczekują od tej półki słuchawek czegoś ekstra, jakiegoś elementu jeżącego włoski na skórze mogą nie być do końca ukontentowane. HEDDy nie posiadają wybijającej zęby ilości basu, ani ultra iskrzącej jak fajerwerki góry. To co tutaj mamy okazuje się jednakową super wysoką jakością w strojeniu normalnym, premiującym realizm i uniwersalność. To po prostu super solidna praca u podstaw. Brak koloryzacji oznacza w pewnym stopniu brak natychmiastowego efektu WOW, ale za to gwarantuje satysfakcjonujące użytkowanie w dłuższej perspektywie. Tutaj zwyczajnie nie ma się co znudzić. HEDD oferują moim zdaniem brzmienie idealne dla słuchawek głównych i ulubionych (przynajmniej dla mnie) i ewentualnie do nich można dobierać sobie drugą czy trzecią parę grającą w jakiś stopniu inaczej. Na przykład o wiele cieplejsze lub bardziej emanujące szczegółami. To pierwsze może się jednak znudzić, a drugie zmęczyć. HEDDy są gdzieś po środku. Super szczegółowe, ale w nieofensywny sposób i nie posiadające braków ciepła ani masy. To nie materiał na szybki, weekendowy skok w bok natomiast jako długoterminowy i satysfakcjonujący związek to już jak najbardziej.
Nie wiem czy recenzja wyszła mi dostatecznie entuzjastyczna bo i sam styl nie jest w żaden sposób czarujący. To prawdziwe, wierne, a jednak muzykalne i naturalne brzmienie. Oznaczenie HIFI które stało się synonimem dla każdego sprzętu grającego, a oznacza przecież wedle definicji High Fidelity, czyli po polsku Wysoką Wierność. HEDDphony moim zdaniem pokazują większości innych słuchawek jak daleko im do tej wysokiej wierności brakuje. Oczywiście słuchawki strojone w jakimś konkretnym kierunku mogą się podobać i to nawet bardziej, ale prawda jest taka, że w takim przypadku i wedle klasycznej definicji są one słabym sprzętem HIFI. Można się z takiego stwierdzenia śmiać, można na nie przeklinać, pluć i wygrażać, ale to nie uczyni go wcale, ani trochę mniej prawdziwym.
Porównania:
Stax SR-L700mk2 (Recenzja) - bardzo podobny balans tonalny jednak L700 wydają się nieco cieplejsze, jeszcze bardziej organiczne, subtelniejsze, ale przy tym mniej bezpośrednie i słabiej odczuwalne fizycznie oraz nie tak uniwersalne gatunkowo. HEDDphone w rejonach basu są grubsze, bardziej masywne i bardziej satysfakcjonujące. Średnica podobna, równie wyraźna i czysta. W HEDDphone wydaje się wierniejsza, a ta w L700 bardziej miękka i płynna. Wysokie tony subtelniejsze i bardziej misterne w L700 natomiast w HEDDphone mocniej dociążone i z bardziej zaznaczoną fizycznością. Przestrzeń podobnej wielkości jednak w L700 lepiej oddana jest głębia i trójwymiar. L700 są bardzo lekkie i wygodne chociaż krucho zbudowane, natomiast HEDDphony są solidne, ale i super ciężkie przez co niewygodne po dłuższym czasie na głowie. Nie wymagają za to do pracy dedykowanego wzmacniacza tak jak L700
Hifiman Arya (Recenzja) - pomimo iż nadal określiłbym je jako neutralne to jednak balans tonalny kieruje się mocniej ku górnym rejestrom. Więcej wysokich tonów dobrej jakości chociaż przy HEDDphonach wypadają one odrobinę blado. Średnica mocniej wycofana w Arya, mniej naturalna i mniej organiczna niż ta w HEDDach. Bas obszerniejszy i mocniej odczuwalny w HEDDach. Arya posiadają liniowe zejście aż do samego dołu jednak przez zwiększoną ilość wysokich tonów basu subiektywnie wydaje się mniej. Zarówno dynamika jak i impakt lepszy w HEDDach jednak przestrzeń, głębia, plastyczność i trójwymiarowość to zdecydowana przewaga Arya które może mniej naturalne, ale grają przy tym bardziej efektownie. Komfort zdecydowanie po stronie Arya, wykorzystane materiały na porównywalnym poziomie jednak Arya wydają się mniej solidne
Final D8000 (Recenzja) - bliskie neutralności jednak przy tym to bardzo atletyczne i duże w skali granie. HEDDphone zdają się bardziej neutralne, ale też i bardziej naturalne oraz mniej napięte. D8000 grają bardzo fizycznie, mocno, dosadnie, ale i bardziej twardo, nie tak czysto oraz mniej finezyjnie. D8000 posiadają mocniejszy impakt, generują większy obraz, który jednak nie jest aż tak wyraźny i precyzyjny. Basu D8000 posiadają więcej, a wysokie tony łagodniejsze przez co ogólnie wydają się cieplejsze chociaż przez wspomnianą twardość i intensywność nie są to słuchawki łagodne. HEDDy wydają się nieco powściągliwe, ale i bardziej wierne. Impakt jest mniejszy, ale nadal bardzo pokaźny, rozdzielczość i precyzja za to już wyższe. Jedne i drugie grają z bliska jednak to D8000 oferują obraz o większej przekątnej. Jedne i drugie są bardzo uniwersalne jeśli chodzi o rozpiętość gatunkową i dość wyrozumiałe dla słabych realizacji. D8000 są bardzo ciężkie, ale w miarę dobrze ten ciężar rozkładają natomiast HEDDy są jeszcze cięższe i z rozkładem masy radzą sobie już gorzej. Materiały nieco lepsze w D8000, ale uczucie solidności bardzo podobne. HEDDy wymagają mocniejszego wzmacniacza natomiast D8000 łatwiej napędzić nawet ze sprzętu przenośnego.
Podsumowanie:
HEDDphone ONE nie wyznaczają nowych standardów tego co jest możliwe w każdym aspekcie. Nie na tym polega ich wyjątkowość. To czym brylują to połączenie najlepszych cech charakterystycznych dla innych technologii czyli coś co do tej pory wydawało się niemożliwe. Czy to już rewolucja to jeszcze nie jestem przekonany, ale bez dwóch zdań jest to kamień milowy w rozwoju słuchawek. Kombinacja cech, które oferuje przetwornik AMT to moim zdaniem jedna z najlepszych rzeczy, które przytrafiły się słuchawkom od wielu lat. HEDDphone ONE to moim zdaniem wyśmienita aplikacja nowego typu przetwornika w świecie słuchawek. Dopracowania wymaga jeszcze komfort podczas dłuższych odsłuchów, czy to po przez zmniejszenie wagi czy przez lepsze jej rozłożenie. Ciężko mi więc przez to bezwarunkowo HEDDy polecić. Tym nie mniej dźwiękowo są to jedne z moich ulubionych słuchawek nausznych w tym momencie, ponieważ łączą niesamowitą szczegółowość, wiernością, precyzję, czystość z muzykalnością, naturalnością i uniwersalnością gatunkową. Mamy tutaj wysokie tony w jakości zarezerwowanej do tej pory dla konstrukcji elektrostatycznych tyle, że w połączeniu z obszernością i impaktem basu bardziej charakterystycznymi dla dynamików i planarów. Zabójcza kombinacja.
Strona producenta: https://hedd.audio/
Serdecznie dziękuję MP3Store.pl za użyczenie sprzętu do recenzji.
:)
OdpowiedzUsuńSkoro już jesteśmy w temacie technologii i różnych technologicznych rozwiązań, to myślę, że jak najbardziej warto poruszyć taki temat, jak urządzenia szpiegowskie. Są one głównie przeznaczone do użytku przez osoby, które czymś takim zajmują się profesjonalnie, no ale nie od dziś wiadomo, że używa się takich sprzętów w różnych celach, dlatego można sprawdzić sobie sklep z artykułami szpiegowskimi . Wiem, że jest tam dość duży wybór, który na pewno spełni oczekiwania wielu osób, które taką techniką się interesują.
OdpowiedzUsuń