Znowu Ibasso zapytacie? Ano znowu bo to producent całkiem płodny i produktów wypuszcza wcale nie mało. Głównie znany co prawda z produkcji odtwarzaczy przenośnych, ale również i w świecie słuchawkowym ma się czym pochwalić. Ibasso AM05 bo o nich będziemy mówić to 5 przetwornikowa multiarmatura oparta o przetworniki Knowles. Pomimo takiej konfiguracji okazuje się ponadto całkiem rozsądnie wyceniona. Co dostaniemy za lekko ponad tysiąc złotych?
Wygląd, budowa i akcesoria:
Niezbyt duże, zwyczajnie wyglądające pudełko:
Oprócz słuchawek przy zakupie otrzymujemy:
- praktyczne, metalowe etui
- przejściówkę ze złącza zbalansowanego 2,5mm na klasyczne 3,5mm
- 15 par tipsów i pianek różnych rodzajów i rozmiarów
Korpusy są duże i wymodelowane na wzór słuchawek spersonalizowanych. Wykonane z przeźroczystej żywicy bez widocznych szpar czy łączeń. Wygląda na to iż elementy w środku zostały zalane tworzywem w całości dzięki czemu wnętrzności można łatwo podglądać jak owada uwięzionego w bursztynie. Próbowałem doszukać się jakichś niedoróbek w postaci na przykład pęcherzyków powietrza, ale na nic takiego nie natrafiłem. Fronty zabarwiono na niebiesko i zatopiono w nich srebrne napisy. Jeśli kogoś to nie zadowala to dostępna jest również wersja zielona. Z uwagi na długą i dość grubą tulejkę wymagającą głębszej aplikacji, odnalezienie wysokiego komfortu zajęło mi nieco dłużej niż zazwyczaj i wymagało zabawy z wieloma tipsami. Ostatecznie najlepiej sprawdziło się użycie rozmiaru o wiele mniejszego niż dotychczas. Słuchawki dość szczelnie wypełniają ucho dzięki czemu oferują wysoki stopień izolacji od otoczenia. AM05 można by naprawdę pomylić ze słuchawkami spersonalizowanymi, gdyby nie metalowa tulejka, zabezpieczona również metalowym grillem. Materiały i poziom ich obróbki przy tym i w zasadzie każdym pułapie cenowym są wyśmienite.
Shozy&Neo BG, Ibasso AM05, Ibasso IT01s, Sony EX800ST, Lime Ears Aether R
Posrebrzany kabel jest giętki i cieniutki przez co łatwo się plącze i pewnie dlatego znajdziemy przy nim opaskę z rzepem co pozwoli łatwiej nad nim zapanować. Fabrycznie zakończony zbalansowaną wtyczką 2,5mm i używający standardowych złącz MMCX. W zestawie znajduje się przejściówka na 3,5mm wykonana z identycznych materiałów jak kabel główny. Odcinki od trójnika do słuchawek przekazują efekt mikrofonowy co jest w pewnym stopniu niwelowane prowadzeniem kabli za uszami. Trójnik, ściągacz i wtyczkę wykonano z metalu.
Nie posiadam w tym momencie żadnego źródła, które miało by jakoś szczególnie nieczyste wyjście słuchawkowe jednak AM05 wyciągnęły delikatny szumek nawet z Sony WM1A, który to ze względu na super niski poziom szumów własnych doskonale sprawdza się właśnie z bardzo czułymi słuchawkami dokanałowymi. Jeśli Twoje źródło nie jest bliskie doskonałości pod tym względem to obawiam się, że AM05 bezlitośnie wyłapią wszelkie uchybienia.
Brzmienie:
AM05 to raczej równo i wnikliwie grające słuchawki. Nie próbują nic upiększać, dosładzać czy łagodzić przy czym są całkowicie bezpośrednie. Brzmienie od razu robi wrażenie czystością, przejrzystością i bogactwem detali. Serwują super wyraźny obraz z wyczuwalnym, ale nie nadzwyczajnym rozjaśnieniem. Balans tonalny nie celuje ani w idealną neutralność ani też w bycie płaskim. Czuć osłabienie basu oraz wyraźny nacisk na przybliżenie wokali.
Bas, ilościowo jedynie akuratny. Niskie zejście w zasadzie nieodczuwalne, a jedynie słyszalne. Impakt średniej mocy za to fenomenalnie precyzyjny. Ma się wrażenie, że o ile nie dysponuje on jakąś imponującą mocą to dokładnie wie gdzie trafić by wywołać pożądany efekt. Szybkość, zwartość i precyzja fantastyczne. Nie odnajdziemy tu jednak specjalnej potęgi czy głębi i choć do basowej pustyni jeszcze daleko to jednak siła i moc w większym stopniu zawarta została w wyższych rejestrach.
Średnica super czysta, przewiewna i niebotycznie wyraźna. Czuć, że bas ustąpił właśnie po to aby średnica mogła błysnąć. Choć nie ma mowy tutaj o brzmieniu dodatkowo dociążonym czy pogrubionym to instrumenty posiadają poprawną wagę jedynie kształty są odrobinkę mniej obfite niż można by oczekiwać. W szczególności jednak brylują tutaj ultra bezpośrednie, bliskie i intymne wręcz damskie wokale. Każdy nawet najdrobniejszy oddech jest oddany z wielką precyzją i wrażliwością. Kiedy trzeba delikatne, kiedy indziej dosadne jednak zawsze hiper wyraziste Piękne, wielowymiarowe i przekazujące multum emocji. Sybilizacja występuje w śladowych ilościach i tylko jeśli takowa zawarta jest w nagraniu. AM05 nie wygładząją, ale też same z siebie jej nie podkreślają ani już na pewno jej nie tworzą.
Wysokie tony bardzo wyraźne i z dobrą prezencją. Rozciągnięcie konkretne choć nie krańcowe. Harmonicznie współgrają z mocną średnicą, nie próbując jej przekrzyczeć ani nadmiernie zwrócić na siebie uwagę. Mimo sporej ilości, soprany imponują czystością i brakiem wyostrzenia. Jest klasowo i kulturalnie choć bez nadmiernej ogłady.
Wszystko to razem brzmi całkiem realistycznie i może nie wybitnie organicznie, ale też jeszcze nie sztucznie czy sucho choć sugerowałbym łączenie AM05 ze źródłami raczej cieplejszymi i z nieposkąpionym basem z uwagi na to iż balans tonalny przesunięto raczej w kierunku średnicy. AM05 są nie tyle chłodne co o bledszej karnacji i z osłabionym nasyceniem barw. Brzmienie jest również niezbyt masywne przez co brakuje nieco głębi. Oferowany obraz i skala wykraczają powyżej tego poziomu cenowego jednak przy tym chciało by się większego rozmachu i odczuwalnej potęgi. Można by już wysnuć wniosek, że to brzmienie lekkie jednak z uwagi na pierwszorzędne skupienie i precyzję wcale się takie nie wydaje. Jest dynamicznie i wciągająco przez co żaden gatunek nie brzmi źle jednak te wymagające większej głębi i mocniejszego basu nie brzmią do końca optymalnie. Trzeba zauważyć iż to osłabienie barwności i masywności nie idzie w jakieś ekstrema. Jest odczuwalne, iż zapuszczają się powyżej rejonów, które mozna uznać za neutralne, ale ciężko powiedzieć aby robiły to jakoś wybitnie wydatnie.
AM05 przypominają mi nieco manierę grania znaną z Sennheiser'ów HD800. Bardzo precyzyjne, szczere, wyważone jednak przy tym niezbyt barwne. Choć angażujące to nie do końca porywające. Łatwo je polubić choć ciężko pokochać. Wymagają cieplej i muzykalniej grających źródeł, które mocniej je nasycą i ubarwią. Doskonale za to przekazują to co zostało zawarte w nagraniu w sposób nie bezlitosny czy karzący. Daleko też tutaj jeszcze do takich Final F7200 (Recenzja), które to już swój brak barwności pociągnęły do ekstremum.
Przestrzeń bardzo duża mimo iż wokale podane są z bardzo bliska. Rozciągająca się bardziej na boki niż w głąb. Sprawia dodatkowo wrażenie doskonale napowietrzonej i otwartej. Rozdzielczość bardzo wysoka, przejrzystość powalająca do spółki z ekstra wysoką szczegółowością, czym są w stanie powalczyć jak równy z równym nawet z modelami cztery razy droższymi. Separacja świetna i nieprzesadzona bez nadmiernego rozbicia dzięki czemu pozostawiająca brzmienie nadal spójnym i płynnym. Pomimo swojej hiper szczegółowości są całkiem wyrozumiałe dla słabych realizacji i pozbawione wymuszonej ostrości.
Ibasso DX160 i Ibasso AM05
Porównania:
Shozy&Neo BG (Recenzja) - cieplejsze, ciemniejsze bardziej masywnie grające. Mimo iż najniższy bas również nie jest ich najmocniejszą stroną tak ogólnie basu jest więcej do tego pełniejszego oraz głębszego. Średnica grubsza, cieplejsza i bardziej plastyczna. Neo BG nie są natomiast aż tak jak AM05 przejrzyste i bogate w detal są natomiast bardziej naturalne i przyjemniejsze w odbiorze. Tworząc muzykę są gęstsze i płynniejsze natomiast AM5 oferują lepszą separację i większy obraz za to będąc bardziej szkicowymi i punktowymi. Neo BG są trochę mniejsze, mają krótszą i węższą tulejka przez co są wygodniejsze. Wykonanie pierwszorzędne w obydwu.
Ibasso IT01s (Recenzja) - całościowo bardziej masywne, z mocniejszym i pełniejszym basem. Ten w AM05 raczej punktowy i bardziej skupiony. Średnica w IT01s dalsza, nie aż tak szczegółowa i gęstsza. AM05 zachwycają wyraźnym obrazem i przejrzystością. Wysokich tonów IT01s mają więcej i o bardziej zadziornym i iskrzącym charakterze natomiast AM05 wydają się czystsze i bardziej liniowe. IT01 są grubsze, gęstsze i nie aż tak precyzyjne. Przestrzeń podobnej wielkości, natomiast AM05 znacznie bardziej przybliżają wokale. IT01s są mniejsze i lżejsze. Aplikuje się je płycej, ale też nie oferują tak dobrej izolacji.
Sony EX800ST (Recenzja) - ciemniejsze, grubsze, o wiele mocniej nasycone i barwniejsze. Basu jedynie odrobinę więcej, ale o pełniejszym charakterze, z bardziej masywnym impaktem i lepiej odczuwalnym zejściem. Średnica podobnie neutralna w obydwu, trochę mocniej nasycona w Sony, które również nie przybliżają wokali tak jak AM05. Wysokie tony nieco bardziej iskrzące i ekscytujące w Sony, ale tez nie tak czyste i dokładne. AM05 są o wiele bardziej przejrzyste, bezpośrednie i całościowo bardziej precyzyjne. Sony wydają się nie wyżyłowane, ale grają bardziej przestrzennym i otwartym dźwiękiem. Są również wygodniejsze przez płytką aplikację i niską wagę, przegrywają za to z kretesem jeśli chodzi o izolację od otoczenia.
Sony WM1A i Ibasso AM05
Podsumowanie:
Ibasso AM05 są fenomenalnie wykonane oraz całkiem komfortowe. Brzmieniowo pod względem przejrzystości, szczegółowości i napowietrzenia mogą spokojnie stawać w szranki z konstrukcjami nawet czterokrotnie droższymi. Mimo iż nie są jakoś szczególnie barwne czy ciepłe pozostają zadziwiająco angażujące i wyrozumiałe dla słabych realizacji przez co moim zdaniem zasługują na uwagę bo taka kombinacja nie zdarza się często tym bardziej, że cena również nie odstrasza.
Strona producenta: http://www.ibasso.com/
Serdecznie dziękuję AudioHeaven.eu za użyczenie sprzętu do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz