Noble Audio to amerykańska firma produkująca słuchawki dokanałowe typu custom oraz uniwersalne. Co prawda na naszym rynku nie jest ona specjalnie znana, ale na świecie cieszy się silną renomą pozycjonując na równi z liderami segmentu. Sytuacja w najbliższym czasie może jednak dość znacząco ulec poprawie jako że Noble dorobił się dystrybucji również w Polsce i tym samym została mi zaoferowana możliwość zapoznania się z ich produktami. Wyjątkowo zacznę od środka, czyli od modelu Django. Co prawda może i jest to ledwie środek oferty jednak z 6 przetwornikami armaturowymi na stronę i przy cenie, bagatela 4500 zł ciężko nazwać go średniakiem. Całe szczęście brzmieniu również daleko do przeciętności.
Wygląd, budowa i akcesoria:
Słuchawki dotarły do mnie w wersji testowej w zasadzie bez akcesoriów. Poza samymi słuchawkami otrzymałem wyłącznie plastikowe, zakręcane etui.
Z tego co udało mi się ustalić przy zakupie w pudełku znajdziemy dodatkowo:
- zestaw tipsów
- skrzynkę Peli 1010
- materiałowy woreczek
- karabińczyk
- szczoteczkę do czyszczenia
- firmowe silikonowe opaski
Same słuchawki są w większości plastikowe z aluminiowymi frontami. Obudowy są w kolorze tak nietuzinkowym że nawet nie będę próbował go nazywać oraz nakrapiane jasnymi drobinkami. Owe drobinki nie rzucają się w oczy dopóki nie popatrzymy pod światło i wtedy okazuje się że to mieniący się efektownie brokat. Efekt jest rewelacyjny, nie rzuca się w oczy dopóki nie poświęcić mu więcej uwagi. Aluminiowe fronty są wspaniale obrobione z różnymi fakturami na każdej powierzchni. Dodatkowo w zależności od kąta patrzenia potrafią radośnie zabawić się światłem ciesząc oczy. Plastik i aluminium to nie są najbardziej szlachetne materiały na świecie za to sposób obróbki i to w jaki sposób zostały wykorzystane zasługują już na podziw i najwyższe pochwały.
Sony EX800ST, Ibasso IT01s, Whizzer HE03 Kylin, Noble Django, Campfire Vega
Jako że słuchawki otrzymałem bez fabrycznych tipsów dodam, że testy przeprowadziłem przy użyciu silikonowych JVC Spiral Dot oraz pianek Inairs.
Brzmienie:
Bas jest mocny i pełny z bardzo dobrym impaktem, z pewnym utwardzeniem w kulminacyjnym momencie charakterystycznym dla przetworników armaturowych. Liczba faktur i materiałów jest bardzo duża, a kontrola nienaganna. Największy nacisk postawiono na środek tego pasma dzięki czemu są wyjątkowo rytmiczne. Całościowo bas potrafi być wieloraki, a nawet zaskakujący. Zejście jest bardzo dobre choć krok w tył za wspomnianym basem średnim co wcale nie przeszkadza aby kiedy trzeba potrafił porządnie zamruczeć. Wyższy bas wyraźny choć lekko zagęszczony i ponownie krok w tył za średnim, co wcale nie przeszkadza w dodawaniu brzmieniu dodatkowej masy. Stanowi on niejako pomost do średnicy jednocześnie mający na nią wpływ.
Niższa średnica trochę pogrubiona przez bas, ale nie zalana nim i nadal wyraźna i wystarczająco szczegółowa. Z uwagi na to basowe dociążenie lekko gubi najdrobniejsze szczegóły, ale tak to się niestety kończy jak celuje się w bardzo przyjemne brzmienie. Nie będzie aż tak szczegółowo jak w analitycznych suchotnikach nastawionych na wyciśnięcie materiału do ostatniego detalu jak soku z cytryny do ostatniej kropli. To co dostajemy w zamian to mocno dosadnie brzmiące instrumenty dodające przekazowi siły czy wręcz potęgi. Wyższa średnica jest bardzo wyrazista, bez zmiękczania. Dźwięczne i przyjemne wokale, świetnie oddające kobiecą kruchość, w żadnym razie nie pogrubiane i dodatkowe dociążane. Nie są przesadnie słodkie tylko przyjemne, trochę jak atłas czy wręcz aksamit w dotyku. Gładkość jest naprawdę imponująca zważywszy, że wyższa średnica wcale nie jest potulna tylko wyrazista, a mimo to kompletnie pozbawiona ostrości. Wokale zdają się wybijać ponad instrumenty i sprawiają wrażenie podbitych na równi ze środkowym basem z którym tworzą dwa fundamenty brzmienia Django. Wybrzmienia nie są przesadnie szybkie i lubią się trochę przeciągnąć co wpływa całkiem pozytywnie na podkreślenie i dodanie znaczenia każdemu z nich.
Miejscami gęstawo, miejscami wyraziście, generalnie dobrze zbalansowane i nie grające na jedno kopyto. Niby ciepłe jednak nieprzyciemnione. Skutecznie łączą dwa światy muzykalności i wierności nie przeginając za bardzo w żadną stronę. Bardzo muzykalne i wciągające, ale bezpośrednie i obecne. Nie są neutralne, a naturalne, przemyślane i nie przesadzone, a więc przy tym bardzo uniwersalne. Podkreślają pewne zakresy, coś jak odpowiednia ilość przyprawy wydobywając więcej smaku, nie przejmując przy tym całkowicie inicjatywy i zmieniając całkiem charakter. Są przy tym bardzo łaskawe dla słabych realizacji. Grają tak, że ma się wrażenie że w muzyce jest więcej...... muzyki. Nie są klasycznie efektowne i nie rzucają detali w twarz. Efektownymi są jedynie wysoka uniwersalność i muzykalność, nie narzucające się, ale wciągające i rytmiczne. Choć nie pogonią kota konkurencji technikaliami, które swoją drogą stoją na bardzo wysokim poziomie, całkowicie adekwatnym dla półki na której są pozycjonowane to w gruncie rzeczy niewiele ich poświęcają w zamian zyskując potężną dawkę muzykalności. Grubszy i bardziej masywny dół, bynajmniej nie ociężały pięknie się balansuje z jaśniejszą wyższą średnicą i znowu, bynajmniej nie ostrą czy nieprzyjemną. Nie popadając w skrajności zachowują umiar na krańcach zarówno niskiego basu i jak i wysokiej góry. Jeden z najlepszych allrounderów, czyli słuchawek grających wszystko równie dobrze z jakimi się spotkałem. Syndrom jeszcze jednego albumu jest tutaj obecny z całą mocy i po prostu ciężko na nich przestać słuchać muzyki, tak są wciągające. Idealnie pomiędzy byciem maksymalnie wyrazistymi i minimalnie męczącymi. A nie przepraszam, potrafią zmęczyć ale mięśnie szyi od przytakiwania w rytm muzyki.
Porównania:
Etymotic ER4XR (Recenzja) - niemal tak samo rozdzielcze i szczegółowe jednak przy tym lżejsze, twardsze, ostrzejsze i ze słabszym basem. Też stawiają nacisk na średnicę i wokale, do tego lepiej rozciągnięte wysoki tony. Etymotic są bardziej przejrzyste i bliższe, ale przy tym mniej naturalne, lekko surowe z mniejszą sceną. Muzykalność jest niższa, są o wiele mniej uniwersalne i bardziej wymagające co do jakości materiału. Etymotic wymagają głębokiej penetracji ale w zamian oferują ekstremalną izolację. Django oferują dobrą izolację i przy tym dzięki płytszej izolacji będą łatwiejsze użytkowo dla wielu osób.
Campfire Vega (Recenzja) - o wiele więcej dominującego, choć rewelacyjnego jakościowo basu, wokale jak i cała średnica troche zduszone, wycofane i analogowe w przeciwieństwie to naturalnych i wyrazistych w Django. Vega posiada wiecej wysokich tonów o bardziej iskrzącym i zadziornym charakterze. Vega gra bliżej i szerzej, natomiast Django posiada bardziej otwarty charakter przestrzeni. Vega jest o wiele mniejsza ale dużo cięższa i jeśli chodzi o wygodę dałbym remis.
Fiio FH5 (Recenzja) - podobne podejście z pasmem które jest podbite w pewnych miejscach tylko że w FH5 na każdym kroku jest to zrobione w zdecydowanie mocniejszy sposób w myśl zasady wszystko albo nic. Mamy więc ogromny nacisk na subbas zamiast trochę podbitego midbasu w Django, oddaloną niższą średnicę w zamian za trochę pogrubioną w Django i kompletnie wyciętą wysoką górę w zamian za złagodzoną z Django. Noble w porównaniu do FH5 wydają się niemal neutralne, o wiele bardziej uniwersalne, a przy tym również bardziej wyrafinowane. Komfort i izolacja po stronie Django, niestety FH5 przy dużych obudowach oraz z krótką i grubą tulejką okazują się problematyczne.
Podsumowanie:
Noble Django to moim zdaniem bardzo dojrzała i dopracowana konstrukcja pod każdym względem. Pomimo użycia aż sześciu przetworników które wymuszają dużą obudowę, producent dobrze poradził sobie z kwestią ergonomii. Słuchawki są lekkie, całkiem wygodne, ładne i efektowne pomimo nie krzykliwego wyglądu. Brzmienie serwowane przez Django jest nieprzesadzone w żadną stronę, super muzykalne, uniwersalne i wciągające. Są to jedne z najlepszych, jeśli w ogóle nie najlepsze słuchawki "do wszystkiego" z jakimi miałem do tej pory przyjemność się spotkać. Pomimo wysokiej ceny polecam się z nimi bliżej zapoznać.
Strona producenta: https://nobleaudio.com/en/
Serdecznie dziękuję audiomagic.pl za użyczenie sprzętu do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz