Podczas pisania poniższej recenzji byłem z kilku powodów przekonany iż Oriveti New Primacy to produkt rodem z Włoch. Z wielkim rozczarowaniem odnotowałem jednak, że Oriveti to kolejna młoda, obiecująca marka z Chin. Postanowiłem zignorować ten fakt i nie zmieniać tekstu ponieważ na każdym kroku ma się wrażenie że New Primacy musiał zaprojektować Francesco Oriveti officine di Milan.
Wygląd, budowa i akcesoria:
Całkiem sporych rozmiarów eleganckie pudełko.
W środku znajdują się:
- różnego rodzaju tipsy oraz pianki, w sumie aż 11 par
- skórzane etui
- przejściówka samolotowa
- przejściówka na dużego jacka 6,3mm
- silikonowe zauszniki
Bardzo bogato, to cieszy zwłaszcza jeśli chodzi o tipsy bo dzięki dużemu wyborowi nie będzie problemów z dobraniem swoich ulubionych.
Na osobny akapit zasługuje etui ponieważ jest ono, nie przebierając w słowach: spektakularne. Wysokiej jakości, miękka skóra, obszyta niteczką i miękki środek, zamykane na zatrzask - normalnie włoska stylówa. Korci mnie aby poinformować dystrybutora, że słuchawki oddam bez etui które mi się "zgubiło" ;-) Ostatni raz tak rewelacyjnie wykonane etui widziałem przy Sony EX1000.
Porównanie wielkości. Od lewej Sony EX800ST, Campfire Vega, Ibasso IT01s, Oriveti New Primacy, KZ ZST
Odpinany kabel z standardowymi złączami MMCX. Bardzo przyjemnie miękki, giętki oraz lekki. Pierwszy raz spotykam się z tego rodzaju kablem. Zbudowany jest on z luźnego splotu mniejszych kabelków dzięki czemu pomimo giętkości nie jest specjalnie podatny na zaplątywanie.
Brzmienie:
Producenci słuchawek hybrydowych podczas strojenia najczęściej stawiają na efektowną V-ke z mocnym basem oraz mocno podkręconymi wysokimi tonami próbując wycisnąć jak najwięcej z połączenia przetworników armaturowych z dynamicznym. Oriveti nie brzmią jednak jak żadna hybryda z jaką miałem do tej pory okazję się spotkać. Już samo zbieranie myśli o ich brzmieniu sprawia, że dosłownie czuję gdzieś w środku ciepło bijące niczym z włoskiego pieca do pizzy i wiem że za chwilę czeka mnie sycąca uczta,
Bas, owszem podbity, niby bardzo ale w gruncie rzeczy zupełnie mi to nie przeszkadza. Kształtem odrobinę zaoblony, a liczba faktur mogło by być bardziej imponująca jednocześnie impakt jest wyśmienity, a jego szybkość nie pozostawia nic do życzenia. Dzięki świetnemu zejściu niskie pomruki potrafią porządnie zatrząść posadami nagrania. Lubię to!
Średnica, po trosze dzięki liniowo podniesionemu basowi została pogrubiona oraz posiada konsystencję jeszcze stosunkowo rzadkiego, ale już lepkiego syropu. Dociążenie jest wyśmienite, a wokale brzmią bogato i uwodzicielsko. Szczegółowość nie jest najwyższa, ale w pełni wystarczająca i szczerze mówiąc jest wręcz zaskakująco dobra patrząc na jej ciepło i zdrowo zaczerwienione policzki.
Wysokie tony są gładkie, nieofensywne i z całą pewnością zrelaksowane. Pozwalają się odprężyć i sprawiają że muzyka jako całość, a nie w rozbiciu na poszczególne dźwięki, łagodnie wpływa w naszą duszę. Nie zostały one jednak całkiem obcięte i to co pozostało dodaje pewną ilość energiczności i całkiem sporo powietrza nie pozwalając na rozleniwienie.
Przestrzeń zarówno na boki jak w głąb jest bardzo dobra, a rozmieszczenie instrumentów jest przekonywujące. Zadziwiające bo przy tak rozmarzonym brzmieniu spodziewałbym się jednak większej intymności i mniejszej sceny.
Opis w rozbiciu na poszczególne elementy może nie robi piorunującego wrażenia, ale to nie o to chodzi w New Primacy. Czuć że ktoś miał dokładnie taki pomysł na dźwięk i zrealizował go w 100%. Brzmienie jest ciepłe, płynne, gładziutkie, ale napowietrzone i w sumie całkiem szczegółowe. Trzeba je traktować jako całość ponieważ pasma doskonale się przenikają i to co dostajemy jest niesamowicie łatwo przyswajalne, romantyczne, i wysoce satysfakcjonujące. Jeśli szukasz granic przejrzystości i detalu to Oriveti nie mają tutaj czego szukać jednocześnie trzeba się wtedy pogodzić z większą jasnością, brakami jeśli chodzi o dociążenie oraz większą zależnością od jakości nagrania. Nie jest jednak źle i pomimo dłuższej zadumy nie udało mi się wymyślić innych jednocześnie ciepłych i tak szczegółowych słuchawek jak New Primacy.
Porównania:
Etymotic ER3XR (Recenzja) - mają niewiele wspólnego, są o wiele bardziej analityczne, twardsze, zwarte, precyzyjne, potrafią pokazać to co najlepsze, a tak że to co najgorsze w nagraniu. New Primacy mają więcej basu oraz podają bardziej rozmarzony lekko rozmyty ale bardziej przystępny obraz. Etymotic wymagają głębokiej penetracji w zamian oferując ekstremalną izolację, Oriveti tak że i tutaj są bardziej przystępne oferując dobrą izolacje już przy płytkiej aplikacji.
Sony EX800ST (Recenzja) - złagodzone i przystępne ale nadal blisko neutralności, mniej basu i mniej masy ale całościowo bardziej homogeniczne. Oriveti szybsze, bardziej wyraziste i dobitne zarówno na górze jak i na dole. Jedne i drugie niemęczące i szalenie muzykalne. Sony mają bardziej otwarty charakter ale kosztem izolacji. Jedne i drugie bardzo wygodne.
AKG N40 (Recenzja) - bardziej dobitna V-ka z podniesionymi skrajami pasma, średnica raczej neutralna i jedynie odrobinę ocieplona, bas o twardszym charakterze. Oriveti znacznie cieplejsza średnica i bardziej miękki bas ale też pełniejszy, z o wiele lepszym zejściem. Jedne i drugie to najwyższa klasa wygody i bardzo dobre wykończenie.
Fiio FH5 (Recenzja) - generalnie pod względem rozdzielczości czy holografii Fiio stoją przynajmniej o klasę wyżej jednak ze względu na pofalowanie każdego pasma, brzmienie jest specyficzne i musi trafić w gust zwłaszcza w kontekście całkiem zgaszonej najwyższej góry oraz bardzo podniesionego najniższego basu. Oriveti będą z całą pewnością bezpieczniejsze ze względu na swój organiczny charakter bez wpadania w skrajności jak FH5. Kolejną kwestią jest dyskusyjna wygoda FH5 z krótką i grubą tulejką która będzie przeszkodą dla części osób. Oriveti małe, ergonomiczne i z długą tulejką gwarantują brak problemów natury użytkowej.
Podsumowanie:
Strasznie fajne, a przede wszystkim niecodzienne słuchawki. Niby nie włoskie, ale na każdym kroku jakoś tak czuć powiew tego słonecznego kraju. Świetnie wykonane, mistrzowsko wygodne, bogato wyposażone oraz dobrze wycenione. Brzmienie stoi na wysokim poziomie oferując jednocześnie ciepło oraz sporo detali i to bez zwyczajowej utraty powietrza. Jeśli jesteś znudzony klasycznym podejściem do grania V-ką to może najwyższa pora na coś nowego i warto dać szanse Oriveti? Moim zdaniem tak.
Strona producenta: https://www.oriveti.com/
Serdecznie dziękuję Audeos.pl za użyczenie sprzętu do recenzji.
Dodatkowo specjalnie dla czytelników został przygotowany kod rabatowy: nervosa5 dający -5% na całą ofertę sklepu.
Podoba mi sie nazwa kodu rabatowego. Jak wypada to brzmieniowo z Szangtsungiem M5s?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem fajnie się z Shanlingiem komplementują. Romantyczny charakter New Primacy pozostaje nietknięty ale podawany jest w wysmakowanym wydaniu.
UsuńDziękuję za odpowiedź.
Usuń