Aune całkiem konkretnie poczyna sobie od kilku lat na rynku daców oraz wzmacniaczy zarówno tych stacjonarnych jak i przenośnych. Nie było więc zaskoczeniem, że postanowił również uszczknąć kawałek tortu z rynku słuchawkowego. Zaprezentowano więc na targach RMAF2016 ich pierwszy i do tej pory jedyny model słuchawek dousznych o nazwie E1. Model dynamiczny o klasycznej budowie, wykorzystujący berylową membranę, do tego w niewygórowanej cenie. Fajnie? Pewnie, szkoda tylko, że słuchawki zniknęły z radaru na 2 lata i trafiły do sprzedaży dopiero w 2018 roku. Czy rzeczywiście są fajne i czy warto było czekać?
Wygląd, budowa i akcesoria:
Płaskie pudełko typu biżuteryjnego.
W środku totalna zaskoczka. Wita nas karta ze specyfikacją w pełni po polsku z odnośnikami do polskiego dystrybutora. Brawo za dbałość o detale!
Oprócz tego mamy 6 par silikonowych tipsów w dwóch rodzajach oraz dodatkowo jedną parę pianek. W środku próżno szukać etui, ponieważ jest ono zbyt duże i nie zmieściło by się do pudełka, tak więc dostajemy je osobno.
Słuchawki w klasycznym czy wręcz staroszkolnym stylu z kablem prowadzonym w dół. Korpus w większości metalowy z plastikową tulejką. W środku znajduje się jeden przetwornik dynamiczny z berylową membraną. Ciekawostka: magnesy neodymowe w których polu magnetycznym porusza się cewka, są tak silne że w zależności jak przyłożymy do siebie słuchawkę lewą i prawą czuć jak się przyciągają i odpychają. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z takim zjawiskiem w słuchawkach dokanałowych.
Aplikacja jest szybka, łatwa i płytka przez co niestety cierpi w dość znacznym stopniu również izolacja, która to jest bardzo słaba. Odzwyczaiłem się już od użytkowania słuchawek z kablem prowadzonym prosto w dół więc wygodę oceniam na średnią. Niby nic nie uwiera jednak zbyt łatwo o zgubienie poprawnego seala przy drobnych pociągnięciach za kabel, co nie zdarza się w słuchawkach z kablem prowadzonym za uchem (OTE).
Kabel, nieodpinany z miedzi beztlenowej w oplocie materiałowym wzmocnionym włóknem kevlarowym. Jest bardzo cienki i bardzo podatny na zaplątywanie oraz posiada wyraźny efekt mikrofonowy co skutecznie zostało by zniwelowane przez użytkowanie kabla z uchem. Jako jednak, że słuchawki nie zostały pod tym kątem pomyślane brakuje odcinków pamięciowych co utrudnia takie użytkowanie oraz nie wróżę wtedy długiej żywotności cieniutkiemu kablowi który będzie narażony na naprężenia w miejscu w którym nie zostało to przewidziane.
Klub słuchawek z nieodpinanym kablem: Phonak Audeo PFE, Aune E1, Shure KSE1500
Kanały lewy i prawy zostały bardzo słabo oznaczone, jedynie drobniutkimi nadrukami na kablu i odnalezienie poprawnej słuchawki w niesprzyjających warunkach oświetleniowych jest praktycznie niemożliwe. Dziwne, biorąc pod uwagę że wystarczyło by przecież zaznaczyć kropeczką wyczuwalną pod palcem jedną ze słuchawek i już problem z głowy. Zabrakło również ściągacza przy trójniku co jest ewenementem na skalę światową. Sam co prawda rzadko korzystam z tego rozwiązania, ale nie przypominam sobie żadnych innych słuchawek pozbawionych tego udogodnienia.
Całościowo budowę i ergonomię oceniłbym wysoko ale gdybym robił to 10 lat temu. W dzisiejszych czasach słuchawki przystosowane do noszenia za uchem oraz wyposażone w odpinane kable są standardem nawet w absolutnie najniższych pułapach cenowych dlatego ergonomię oceniam na co najwyżej poprawną.
Brzmienie:
Aune E1 generują dźwięk w tonacji, którą bardzo lubię, a więc dosyć blisko neutralności podprawionej basem i wyższą średnicą. Jest jasno ale nie jaskrawo, gładko, kompletnie bez wyostrzeń i innych nieprzyjemności. Biorąc pod uwagę jak gładkie i nienachalne jest to brzmienie aż dziw bierze jak wysoką szczegółowość potrafi przekazać. Żaden konkretny zakres nie został wycofany, raczej niektóre zostały podbite.
Wysokie tony bardzo dobrze czytelne ale kulturalne, odrobinę gubią rozdzielczość ale są gładkie i zawsze przyjemne. Są naprawdę nieźle rozciągnięte choć w okolicach 10khz jest już zauważalnie mniej energii i powietrza. Nie oznacza to że słuchawki są duszne, po prostu do pełni szczęścia brakuje odrobinę swobody i finezji w tym rejonie.
Średnica bardzo mocno zaznaczona z bliskimi wokalami, pogrubiona ale nie ocieplona. Nie ma również żadnego zmiękczenia, jest jasno i bardzo wyraziście. Nie jest sztucznie bo to zbyt mocne słowo, ale chciało by się jednak więcej ciepła i ludzkiego nalotu na średnicy. Brzmienie stoi w rozkroku pomiędzy ultra precyzyjnym wykańczaniem dźwięków znanym ze słuchawek armaturowych, a bardziej miękkim i ciepłym, charakterystycznym dla dynamików.
Bas podbity, dobrej jakości. Doskonale uzupełnia średnicę rytmicznymi wybrzmieniami. Główne skrzypce gra wybijający rytm midbass o świetnym impakcie jednak, niski bas również potrafi przyjemnie zamruczeń gdy go o to poprosić odpowiednim nagraniem. Może jednak zaskoczyć zarówno na plus, jak i na minus ponieważ bardzo dużo zależy od nagrania i źródła. Potrafi być bardzo szybki twardy czy wręcz punktowy jak i lekko buczący i rozlazły. Moim zdaniem E1 najlepiej brzmią ze źródłami które mają szczupły i zdyscyplinowany bas.
Przestrzeń dość duża, efektowna choć z pewną niespójnością na środku. Brzmi to trochę tak jakby szablony kanału lewego i prawego nachodziły na siebie i nie były w stanie do siebie do końca wyrównać krawędzi. Nie jest to jednak specjalnie uciążliwe i nie jest też zauważalne w każdym nagraniu. Na pochwałę zasługuje za to bardzo dobra separacja i holografia z bardzo dużymi w skali instrumentami, co nie jest tak często spotykane w słuchawkach dokanałowych.
Aune skutecznie połączyło dwa świata w jednych słuchawkach. Jest zaskakująco szczegółowo i tak samo zaskakująco gładko. Trochę tak jakby połączyć cechy słuchawek armaturowych z dynamicznymi. To nie jest jednak efekt który próbują osiągnąć hybrydy czyli połączyć najlepsze cechy obydwu technologii. Tutaj połączenie jest na dobre i złe. Oznacza to że E1 nie mają krańcowej precyzji i skupienia armatury ani też ciepła i miękkości dynamika. One są gdzieś po środku i każdy znajdzie coś dla siebie poza ortodoksyjnymi fanami danej technologii. Rewelacja za to dla osób które odbiły się od armatur które zabrzmiały im zbyt sucho i analitycznie. Fajnie sprawdzą się również komuś kto chciałby wyższej szczegółowości niż do tej pory odnalazł w dynamikach, a z drugiej strony pojedyncza armatura okazała się dla niego zbyt słabowita basowo czy też zbyt intensywna na górze. Bardzo uniwersalne strojenie które sprawdzi się w każdym gatunku muzycznym. Łatwo będzie tak że o synergię z odtwarzaczami tym bardziej że są bardzo łatwe do napędzenia i grają doskonale nawet prosto z telefonu. Unikać należy jedynie źródeł które kładą duży akcent na bas. Jeśli zależy Ci ma budowaniu toru i dobieraniu kabli to nie są to słuchawki dla Ciebie. Tutaj recepta jest bardzo prosta: daj im zwyczajnie czyste źródlo i ciesz się świetnym dźwiękiem. Brzmienie jest bardzo, ale to bardzo muzykalne i ciężko opanować się aby nie wybijać rytmu palcem podczas odsłuchów. Krótko mówiąc: wszystko brzmi bardzo dobrze, są łatwe w napędzeniu i łaskawe dla słabych realizacji.
Porównania:
Phonak Audeo PFE - posiadają o wiele mniej basu, są chudsze w każdym paśmie, bardziej zwiewne ale posiadają więcej powietrza, a tak że więcej wysokich tonów. Audeo mogą pochwalić się ociupinkę wyższą rozdzielczością i lepszym oddaniem drobnych niuansów, ale jednocześnie potrafią zakłuć i zasyczeć. E1 są za to bardziej uniwersalne ze względu na bas, bardziej dosadne, grubsze oraz o wiele łatwiejsze w napędzeniu. Jedne i drugie izolują bardzo słabo.
Etymotic ER3XR (Recenzja) - mniej basu ale to co jest, jest bardzo wysokiej jakości. Liniowa i transparentna średnica sprawia że ludzkie głosy brzmią realistycznie. Posiadają ogromną szczegółowość i swobodę wysokich tonów. Jednocześnie są o wiele mniej efektowne, a bardziej finezyjne. E1 za to są bardziej muzykalne, łatwiejsze w odbiorze i mniej wrażliwe na jakość nagrania. E1 izolują bardzo słabo i płytko wchodzą w kanał uszny natomiast ER3 to głęboka penetracja i ekstremalna izolacja od otoczenia.
Sony EX800ST (Recenzja) - trochę ciemniejsze i bardziej miękkie o mniejszej precyzji jednak bardziej homogeniczne i ciepłe. Bas o słabszym impakcie jednak pełniejszy i bogatszy w liczbę tekstur. E1 stawiają na łagodne acz czytelne wysokie tony, natomiast EXy na iskrzenie i blask na samej górze. Sony posiadają większa przestrzeń i bardzo otwarty charakter z dużą ilością powietrza ale izolują jeszcze słabiej od E1.
Podsumowanie:
Jak na pierwsze słuchawki E1 udały się Aune wcale nieźle. Brzmienie robi bardzo dobre wrażenie i jest bardziej niż adekwatne dla tej półki cenowej. Co ważne grają wszystko i ze wszystkiego na bardzo dobrym poziomie. Są to brzmieniowo słuchawki w których nic nie irytuje z jedynie drobnymi wadami które można zaszufladkować w kategorii "czepialstwo" bo pewnie większość użytkowników nie zwróci nawet na nie uwagi. Nie obyło się co prawda bez potknięć w sferze użytkowej jednak całościowo jest naprawdę solidnie. Moim zdaniem ich największym plusem jest brak rażących wad, tak więc nie pozostaje nic innego jak je kupić i się nimi zwyczajnie cieszyć.
Strona producenta: http://en.auneaudio.com/
Serdecznie dziękuję Audeos.pl za użyczenie sprzętu do recenzji.
Dodatkowo specjalnie dla czytelników został przygotowany kod rabatowy: nervosa5 dający -5% na całą ofertę sklepu.
Komentarze
Prześlij komentarz